Czy na blogu poświęconemu smakom i kulinarnym ekspresjom można napisać o brudzie i śnieżno-błotnej mamałydze za oknem? Jeśli tak, to wyłącznie w kategorii brzydoty, bo nie piękna przecież. I o ten kontrast właśnie idzie. Człowiek, który już w kwietniowe weekendy chodził po parkach i lasach w poszukiwaniu dobrego zapachu, świeżych kolorów i kwiatków ma do czynienia z czymś zaskakująco ciekawym. Zimą. Żeby nie użalać się nad tym za bardzo, postanowiliśmy to nieco przygasić i przysłonić słodkim śniadaniem, sokiem malinowym i czarną herbatą. Jakiś czas temu bardzo posmakował nam ser kozi z owocami w balsamicznej aranżacji. I nie były to wcale pomarańcze a truskawki, i choć te zagraniczne, smakowały naprawdę dobrze. Polskich truskawek brak, więc poszukaliśmy czegoś innego, czegoś, co równie wybornie smakowałoby wiosennego poranka... Udało nam się znaleźć równie smaczne i zdrowe połączenie, które zawitało na stole już o świcie w leniwy, weekendowy dzień.
Porcja dla 2 osób
2 czerwone pomarańcze
5 liczi
mały ser kozi
dobre pieczywo, my skorzystaliśmy z alpejskiego chlebka
sok malinowy
oliwa
czarny sezam
pieprz
cynamon